Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Europejskie mordobicie

W czerwonym narożniku, ustępujący przewodniczący Komisji Europejskiej, José Manuel Barroso. W niebieskim narożniku, starający się o reelekcję, premier Wielkiej Brytanii, David Cameron. Runda pierwsza, której przewodnim motywem jest imigracja rozpoczęła się od mocnego uderzenia José Manuel Barroso. David Cameron, jednak sparował cios, a na pomoc przyszli mu konserwatywni koledzy…

Europejskie mordobicie
Poglądy Camerona dotyczące imigracji oraz Unii Europejskiej (UE) uległy zaostrzeniu ostatnimi czasy. Wpływ na to miały przegrane przez konserwatystów wybory uzupełniające w Clayton, w których Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) zdobyła pierwszy mandat w Izbie Gmin. Przegrana była dla partii Camerona prawdziwym policzkiem, ponieważ mandat z tego okręgu wyborczego ponownie przypadł Douglass’owi Carswell’owi, który w sierpniu przeszedł z Partii Konserwatywnej do partia Nigel’a Farage’a.

Oliwy do ognia dolał także kolejny, były już, parlamentarzysta Partii Konserwatywnej, Mark Reckless, który kilka tygodni temu również przystąpił do UKIP. Sprawy nienajlepiej mają się dla partii Camerona przed kolejnymi uzupełniającymi wyborami, które mają się odbyć w Rochester i Strood. Kandydat UKIP ma już trzynastoprocentowe prowadzenie nad kandydatem Partii Konserwatywnej. W takiej sytuacji nie powinno, zatem dziwić zaostrzenie przez konserwatystów retoryki dotyczącej imigracji i UE. W walce o poparcie elektoratu wszystko to, co niezabronione przez prawo jest dozwolone. Tym bardziej, że wyniki sondaży jednoznacznie wskazują, że są to ważne tematy dla znacznej części brytyjskiego elektoratu. Dodatkowo, ilość przybywających do Wielkiej Brytanii imigrantów ponad dwukrotnie przekracza ustalony przez rząd poziom imigracji, który w obecnej chwili wynosi 100 tys. rocznie.

Wszystkie te wydarzenia zmusiły rząd brytyjski do podjęcia bardziej zdecydowanych kroków w celu rozwiązania problemu imigracji. Westminster planuje ograniczyć imigrację z państw członkowskich Unii Europejskiej, w szczególności liczbę nisko wykwalifikowanych imigrantów chcących się osiedlić i pracować na Wyspach Brytyjskich.

Rząd brytyjski cele te chce osiągnąć między innymi poprzez ograniczenie liczby pozwoleń na pracę, wprowadzenie kwot imigracyjnych z państw UE czy systemu punktów kwalifikujących obywateli tych państw do osiedlenia się w Wielkiej Brytanii. Cameron chce również, aby inicjatywa ustawodawcza pozostała na poziomie państw narodowych. W tym celu ma on zamiar doprowadzić do renegocjacji stosunków Wielkiej Brytanii z UE oraz przeprowadzenia referendum w 2017 roku w sprawie wyjścia lub pozostania w strukturach Unii Europejskiej.

W pewnych kwestiach Londyn znajduje sojuszników w Europie. Jednakże, na poważniejsze zmiany w funkcjonowaniu UE nie ma co liczyć, ponieważ przywódcy innych państw europejskich reagują alergicznie na samą myśl o żmudnej renegocjacji traktatów założycielskich.

Plany Westminster’u spotkały się jednak z nieprzychylnym przyjęciem w Brukseli. Wyraz temu dał ostatnio ustępujący przewodniczący Komisji Europejskiej, José Manuel Barroso. Szef Komisji Europejskiej, podczas swojej ostatniej wizyty w Wielkiej Brytanii, ostro skrytykował dążenia rządu brytyjskiego do ograniczenia imigracji z państw członkowskich Unii Europejskiej. Uznał je za niezgodnie z prawem unijnym, gdyż jednostronne ograniczenie swobody przepływu ludności, nierozerwalnie związanej ze swobodą przepływu towarów, usług i kapitału, łamałoby unijne traktaty. Barroso „doradził” Wielkiej Brytanii, że w jej interesie jest nie kwestionowanie zasady swobodnego przepływu osób. Zdaniem José Manuel Barroso, wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej może być jej historycznym błędem, który może wpłynąć na przyszłość całej Europy. Stwierdził on dodatkowo, że realizacja zamiarów rządu brytyjskiego będzie szkodliwa dla wspólnoty jak i dla samej Wielkiej Brytanii.

José Manuel Barroso ostrzegł premiera Davida Camerona, że w atmosferze, która obecnie panuje, nie będzie w stanie wynegocjować planowanych ustępstw, a tym samym dotrzymać obietnic złożonych wyborcom. Zaznaczył on, że iluzją jest „wierzyć, że uda się otworzyć dialog, jeśli ton i treść wysuwanych argumentów kwestionują samą zasadę [dialogu] i obrażają inne państwa członkowskie”. Przewodniczący Komisji Europejskiej podał także w wątpliwość los obywateli brytyjskich, którzy osiedlili się i żyją w innych krajach Unii Europejskiej, w przypadku wprowadzenia przez rząd brytyjski ograniczeń przepływu ludności. Według niego, Brytyjczycy, których liczbę szacuje się obecnie od 1,4 do 2 milionów, najpewniej nie mieliby prawa dalszego zamieszkiwania na terytorium innych krajów UE. Takie przedstawienie problemu stawia sprawę na ostrzu noża.

Premier Wielkiej Brytanii, David Cameron, niezrażony przestrogą przewodniczącego Komisji Europejskiej ogłosił, że do końca tego roku przedstawi konkretne propozycje ograniczenia imigracji z UE. Polityka w najczystszej postaci! Historyjki o post-polityczności, dbaniu o wspólne – Europejskie – interesy i harmonijnej współpracy w strukturach Unii Europejskiej można włożyć między bajki. Każdy sobie rzepkę skrobie. Nauk płynących z tej lekcji niestety jeszcze nie przyswojono nad Wisłą.

Współprzewodniczący Partii Konserwatywnej, Grant Shapps, teoretycznie miał rację stwierdzając, że „Barroso jest ostatnią osobą” spośród polityków europejskich, która może mówić Wielkiej Brytanii jak ma postępować. W praktyce sprawa ta wygląda zupełnie inaczej. Rządy państw członkowskich Unii Europejskiej (pryncypał) w momencie utworzenia Wspólnot Europejskich dobrowolnie zrzekły się części swojej suwerenności. Komisja Europejska została stworzona po to, aby wykonywała w ich imieniu pewne funkcje i obowiązki, których państwa te nie mogły same wykonywać. Z założenia, powołany agent (Komisja Europejska), któremu państwa członkowskie UE przekazały pewne instrumenty władzy, miał posługiwać się nimi w sposób neutralny. Jednak agenci mają swoje własne interesy i preferencje polityczne, np. zwiększenie swojej niezależność od pryncypała, zwiększenie wpływu na proces polityczny czy maksymalizacja budżetu. W momencie uzyskanie pewnej niezależności od pryncypała, agenci usilniej dążą do zabezpieczania swoich własnych interesów.

Głównym celem Komisji Europejskiej jest promowanie integracji europejskiej. Brzmi niewinnie prawda? Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach. Można na to spojrzeć z zupełnie innej strony. Zadaniem Komisji jest działanie, mające na celu uniemożliwienie rozpadu Unii Europejskiej, zahamowanie czy cofnięcie procesu jej integracji. Z celem tym nierozerwalnie związany jest główny interes Komisji Europejskiej, jakim jest jej przetrwanie. Postępowanie rządu brytyjskiego stawia pod znakiem zapytania przyszłość tego systemu politycznego, jak i samej Komisji Europejskiej. Tym samym, José Manuel Barroso miał tak naprawdę pełne prawo, a nawet obowiązek zdyscyplinować rząd Wielkiej Brytanii. Postępując tak nie ryzykował niczym, ponieważ lada dzień kończy swoje urzędowanie.

Ot, kolejna przepychanka na europejskiej scenie politycznej. Nie pierwsza i nie ostania. Będzie dużo hałasu, prężenia muskułów i grożenia palcami, aby przestraszyć wroga i dać publice trochę rozrywki. Najważniejsze decyzje polityczne, z których nikt nie będzie w pełni usatysfakcjonowany, zapadną jednak w zaciszu gabinetów politycznych. Polacy powinni wziąć przykład z Wyspiarzy i ostrzej zacząć się upominać o swoje własne interesy w Unii Europejskiej. Jeśli sami o nie zadbamy, to nie zrobi tego nikt za nas.

Opublikowane w "Nowy Czas" [New Times London]
Dawid Skrzypczak
Data:
Kategoria: Świat
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.